JAK KSIĄDZ SŁAWOMIR WITKOWSKI ODKRYŁ SWOJE POWOŁANIE DO KAPŁAŃSTWA? LEKCJA RELIGII W SZKOLE PODSTAWOWEJ IM. DYWIZJONU 303 W MAŁKACH

       Powołanie często kojarzy się nam z wyborem drogi życiowej: kapłańskiej albo małżeńskiej. Jednak często nie zdajemy sobie sprawy z tego, że to tylko jeden z jego odcieni - istota i tajemnica powołania tkwią dużo głębiej. Jak rozumieć jego sens i po czym poznać, że realizujemy w życiu Jego plany?

 

       Posłuchajcie, co na ten temat mówi ks. Sławomir Witkowski i jakie wskazówki ma dla osób, które szukają swojego miejsca w życiu. Księdzu Sławkowi myśl o kapłaństwie towarzyszyła już od szkoły podstawowej. Od najmłodszych lat służył jako ministrant w rodzinnej parafii. Po ukończeniu klasy trzeciej szkoły średniej - myślałem o pójściu do seminarium...

Myśl o kapłaństwie towarzyszyła mi przez cały czas. Rozpocząłem więc studia, a jeszcze wcześniej spotkałem ludzi ze wspólnoty modlitewnej i po raz pierwszy w życiu, w bardzo prostych słowach poprosiłem Jezusa, żeby od tej pory On kierował wszystkimi sprawami i porządkował je. Tak zaczął się nowy etap w moim życiu duchowym, który trwa do dziś. ( cyt. słowa ).

Lekcja o powołaniu odbyła się 18 czerwca 2019 r. w Szkole Podstawowej im. Dywizjonu 303 w Małkach w obecności uczniów klas starszych. Lekcję zorganizowała p. katechetka Marzena Kopczyńska.

ARTYKUŁ:

POWOŁANIA - OPRACOWANIE ADMINISTRATOR ( ŹRÓDŁO: OBSERWACJA WŁASNA, INTERNET )

KAPŁAŃSTWO:

          Kapłaństwo jest darem, tak, jak Eucharystia. Jest darem Boga dla człowieka. I podobnie, jak Eucharystia jest tajemnicą. Tajemnicą jest i musi chyba pozostać, dlaczego akurat tych, a nie innych wzywa Bóg do szczególnej bliskości ze sobą. Tajemnicą jest także wielka miłość i zaufanie Boga, który w ręce kapłanów - ludzi słabych i grzesznych, jak każdy - złożył tak wielkie i święte sprawy.

A jak widzą kapłana dzisiaj ludzie? ( pół żartem, pół serio! )
- jeżeli ksiądz jest dobroduszny i często się uśmiecha wtedy mówią, że się wygłupia.
- jeżeli bywa poważny i zamyślony, wtedy uważają go za wiecznie niezadowolonego i naburmuszonego.
- jeżeli ksiądz jest powiedzmy ładny, ludzie często będą się zastanawiać i plotkować: ciekawe dlaczego się nie ożenił?
- jeżeli jest brzydki stwierdzą bez cienia wątpliwości: na pewno nikt go nie chciał i poszedł na księdza!
- jeżeli jest gruby, to podsumują złośliwie: O, takiemu to nic nie brakuje!
- jeżeli jest chudy i choć trochę zaniedbany w ubiorze, wystarczy by nazwali go sknerą lub mało dbającym o swój schludny wygląd.
- kiedy mówi długie kazania, jest zawsze nudny i powtarza się.
- kiedy w czasie kazania zdarza mu się mówić podniesionym głosem, wtedy parafianie uważają, że nie potrafi utrzymać nerwów na wodzy.
- jeżeli przepowiada "normalnie", to oczywiście nic z tego nie można zrozumieć, bo mówi bez zaangażowania, albo po prostu nie ma talentu mówcy.
- jeżeli wasz ksiądz stara się często odwiedzać swoich parafian i wobec nikogo nie przejdzie obojętnie, wtedy wielu uważa, że wtyka nos w nie swoje sprawy.
- jeżeli zaś przebywa stale na plebanii lub w domu parafialnym, to jest człowiekiem zamkniętym i nie interesują go problemy i codzienne życie innych.
- jeżeli ksiądz przetrzymuje zbyt długo penitentów przy kratkach konfesjonału, wtedy jest gadułą, często skrupulatem lub nie zna reguł dzisiejszego życia.
- jeżeli w konfesjonale jest zbyt "szybki", wtedy mówią, że nie umie słuchać swoich penitentów, jest niecierpliwy i po prostu nie ma powołania.
- jeżeli ksiądz rozpoczyna punktualnie odprawiać Mszę świętą, wtedy jego zegarek zawsze śpieszy.
- jeżeli rozpoczyna z opóźnieniem , wtedy nie ceni i marnuje drogocenny czas innych.
- jeżeli chodzi w sutannie, wtedy uważają go za konserwatystę i nie przystosowanego do nowych czasów; natomiast
- jeżeli często spotykają go ubranego po "świecku", wtedy ocenią, że strój duchowny jest mu ciężarem i określą go jako człowieka zbyt światowego i nie chcącego  się określić w swoim powołaniu.
- jeżeli w kościele prosi lub dziękuje za ofiary na budowę czy remont waszego kościoła, wtedy mówicie, że za dużo mówi o pieniądzach; natomiast
- jeżeli nic nie organizuje lub nie buduje od strony materialnej, to wtedy ocenia go się jako słabego gospodarza, a parafię za martwą, w której nic się nie dzieje.
- jeżeli wasz ksiądz jest młody, wówczas wszystko spisuje się na karb braku doświadczenia lub jeszcze seminaryjnej gorliwości i braku poczucia realizmu.
- kiedy jest już stary, to mówicie, że najwyższy czas, aby go posłali na odpoczynek w "zacisze" Domu Księży Emerytów.

Dobrze, że ludzie mówią o kapłanach. Źle byłoby, gdyby nic nie mówili. A to, że mówią świadczy o tym, że ludziom zależy na księżach.
Każdy ksiądz jest tylko człowiekiem, słabym i grzesznym, jak każdy inny i jak każdy człowiek potrzebuje modlitwy. Czy modlisz się za kapłanów: o siły, o błogosławieństwo, o ich świętość. A może potrafisz tylko krytykować i stawiać im niewykonalne dla siebie wymagania?

Dziękujemy Bogu, że postawił nam na Naszej drodze wspaniałego Kapłana, przyjaciela Boga i ludzi, energicznego w działaniu, rozmodlonego, otwartego na potrzeby innych, służącego pomocą. Zawsze dla każdego Ksiądz Proboszcz, ma czas, dobre słowo, pozdrowienie i uśmiech.

KAPŁAŃSTWO A MAŁŻEŃSTWO:

         W imię miłości do kobiety zdarzają się przypadki odejścia ze stanu kapłańskiego. Człowiek nie może żyć bez miłości drugiego człowieka. Miłość może być różna: miłość mężczyzny i kobiety, miłość rodzicielska, braterska, miłość do Boga, Ojczyzny aż wreszcie umiłowanie drugiego człowieka. Jest więc wiele odmian miłości, a każda z nich jest inna, z czego innego się zrodziła i czemu innemu służy. Kochać nie znaczy zawsze to samo, ale kto kocha, ten zdolny jest do największych ofiar. Miłość kobiety i mężczyzny jest najpiękniejsza. Złapiesz ukochaną osobę za rękę i wiesz, że to tylko ta jedyna. Kto jej nie zaznał, niech żałuje co w życiu stracił. Czasami miłość połączy ludzi od pierwszego spotkania, pierwszego spojrzenia, pierwszego uśmiechu. Może być piękna wtedy tylko, gdy jest wzajemna. Niestety czasami jest tylko jednym wielkim cierpieniem, pustką i tęsknotą. Bo miłość na całe życie pojawia się wtedy, gdy na nią nie czekasz. Przychodzi znienacka, po cichu, nie potrzebuje fajerwerek. Niewielu jest ludzi z którymi chcemy przebywać i z którymi jest nam dobrze przez większość czasu. Jeśli uda Wam się kogoś takiego znaleźć: PAMIĘTAJCIE WALCZCIE O NIEGO DO KOŃCA!!! To właśnie ta prawdziwa miłość. Taka miłość istnieje. Naprawdę. I takiej Wam życzę z całego serca. Bóg umieścił Adama w ogrodzie Eden. Dla starożytnego człowieka rośliny, kwiaty i zioła były symbolem dostatku, pomyślności, szczęścia i dobroci, rozumiał on więc ten obraz: Bóg powołując człowieka do życia obdarował go wszystkim, co najpiękniejsze, a zakazując spożywania z jednego, jedynego drzewa, zabezpieczył go w jego trwaniu, chronił go przed śmiercią. I właśnie wtedy, kiedy wydaje się, że człowiek ma wszystko, pełnię szczęścia i dostatku, Bóg stwierdza: „Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam”.

To nie Adam, ale Bóg zwraca uwagę na to, że mężczyźnie czegoś brakuje. Mężczyzna nie uświadamia sobie potrzeby obecności kogoś drugiego. I chociaż ma Boga za partnera, to mimo zażyłości i przyjaźni świat Boży i ludzki pozostają odrębnymi światami. Do spełniania człowiek potrzebuje kogoś jeszcze. To dlatego Bóg stwierdza: „Uczyńmy mu pomoc”. To, co w języku polskim oddane jest słowem „pomoc”, w hebrajskim oryginale oznacza po prostu „ramię”. Do czego mężczyzna potrzebuje kobiety? Różnie tłumaczono to w ciągu wieków. Mówiono, że ze względów praktycznych, do prac kobiecych. Że ze względów psychologicznych, gdyż kobieta wnosi do męskiego pojmowania świata swoje emocje i doświadczenie. Że ze względów duchowych, bo bez kobiety nie mógłby się rozwijać. Pewnie wszyscy po trochu mieli rację – faktem jest, że choć kobieta i mężczyzna to postaci zupełnie od siebie różne, to aby być sobą, potrzebują siebie nawzajem. Relacja, która ich łączy, jest silniejsza, niż więzi łączące ich z rodzicami, skoro opuszczają matkę, by złączyć się z żoną. To przedziwna tajemnica miłości sprawiająca, że obcy ludzie łączą się więzami silniejszymi, niż więzy krwi. Nie jest dobrze, żeby człowiek był sam – samotność jest wrogiem człowieka. Samotności tej zaradził Bóg, stwarzając człowieka mężczyzną i kobietą, a cały ten misterny plan wyczytać można właśnie z Księgi Rodzaju. Celibat oznacza bezżenność, stan wolny, dobrowolną lub obowiązkową rezygnację z małżeństwa. W Biblii nie ma wyraźnych nakazów czy zakazów bezżeństwa osób pełniących służbę dla Boga, choć w Starym Testamencie w stanie wolnym żyli np.  Jeremiasz czy Eliasz, a Nowy Testament wspomina między innymi o Janie Chrzcicielu czy o Pawle z Tarsu. Celibat najczęściej kojarzony jest z duchowieństwem Kościoła katolickiego oraz z mnichami w hinduizmie czy buddyzmie. Biskup więc powinien być nienaganny, mąż jednej żony, trzeźwy, rozsądny, przyzwoity, gościnny, sposobny do nauczania, nie przebierający miary w piciu wina, nieskłonny do bicia, ale opanowany, niekłótliwy, niechciwy na grosz, dobrze rządzący własnym domem, trzymający dzieci w uległości, z całą godnością. Jeśli ktoś bowiem nie umie stanąć na czele własnego domu, jakżeż będzie się troszczył o Kościół Boży?” " Pop, pastor może mieć żonę.
Ksiądz zrzucający sutannę otrzymuję karę suspensy za porzucenie swoich obowiązków kapłańskich. Nawet jeśli został przeniesiony do stanu świeckiego i zwolniony z celibatu, jego święcenia wciąż są ważne. Będąc np. przy osobie umierającej, może udzielić jej rozgrzeszenia, namaszczenia, udzielić Komunii Świętej. Może też wrócić do kapłaństwa. Znane mi są dwa przypadki powrotu po latach. W obu przypadkach księża byli już ojcami . Duchowni, którzy decydują się porzucić kapłaństwo i zakładają rodziny, wychowują dzieci, często nie wyrzekają się wiary, a pragną zalegalizować swoje małżeństwo na forum kościelnym.

RAFAŁ
Spędziłem w zakonie jezuitów 8 wspaniałych lat. Po pierwszym roku teologii wystąpiłem z zakonu. Później założyłem rodzinę – jestem już mężem i ojcem rodziny... no właśnie – też 8 lat. Mam wspaniałego syna i codziennie dziękuję Bogu, że powiódł mnie taką dziwną drogą. Moja odpowiedź będzie trochę osobista -- podzielę się z Tobą własnymi myślami. Nikt za Ciebie decyzji nie podejmie – ale wiedz, że Bóg prowadzi każdego człowieka rożnymi drogami. Tak jak nie ma dwóch takich samych ludzi, tak nie ma dwóch takich samych dróg życia. Módl się i rozważaj, gdzie Ciebie Bóg chce. I nie zadręczaj się jakimiś przeszkodami. Drugi człowiek nigdy nie jest przeszkodą – zawsze jest pomocą, jest takim aniołem stawianym nam przez Boga na naszej drodze, przyjacielem i drogowskazem.

Czy w życiu każdego człowieka zdarza się chwila kiedy musi sobie odpowiedzieć jakie jest jego właściwe powołanie? Może niektórzy jakoś od razu są dojrzali do określenia czy są powołani do małżeństwa czy do kapłaństwa. Ja miałem tego typu wątpliwości przez dłuższy czas, nie wiem czy to normalne; w końcu doszedłem do wniosku, że chyba jednak Pan Bóg powołuje mnie do tego abym służył mu w życiu jako mąż i ojciec.

Można też głosić Ewangelię własnym życiem, będąc dobrym człowiekiem, kochającym innych, będąc dobrym mężem, ojcem, synem, bratem; będąc dobrym w swoich codziennych wyborach na jakie napotykamy w życiu.  Najpierw odpowiedzmy sobie na pytanie co to w ogóle jest „powołanie”. Otóż jest to coś, co się dzieje w relacji między Bogiem a człowiekiem. Relacja ta winna być (ze strony Pana Boga już jest) relacją miłości. To „coś” to oczywiście zaproszenie do bycia razem w jakimś konkretnym miejscu i w jakimś konkretnym działaniu. Kiedy patrzę z perspektywy czasu (15 lat) na moje powołanie zakonne, to najchętniej zdefiniowałbym powołanie jako miłosną przygodę z Panem Bogiem. Odpowiadając na powyższe pytanie trzeba więc powiedzieć, że powołanie jest to coś, co zdarza się tylko tym ludziom, którzy są w relacji z Panem Bogiem, którzy przynajmniej trochę w Niego wierzą. Gdy chodzi o ludzi wierzących, to wydaje się być czymś naturalnym, że pytają się Pana Boga (a przynajmniej zastanawiają się) czego Pan Bóg od nich pragnie, jakie ma On oczekiwania względem nich.

KSAWERY
Po skończeniu szkoły średniej - myślałem o pójściu do seminarium. Przeżywałem wtedy trudne wewnętrzne zmagania, po prostu lękałem się zdradzić Boga (pamiętam, że niesamowite wrażenie zrobiła na mnie przeczytana właśnie wtedy książeczka Romana Branstaettera o Jonaszu i jego próbach ucieczki przed Bożą wolą). Teraz widzę, że ten lęk brał się nie tylko z troski o powołanie, ale też miał swoje źródło w zbyt jednostronnym obrazie Boga. Na to wszystko nakładały się jeszcze sprawy sercowe, żal za światem, który miałby się za mną zamknąć i tak dalej. Rozpocząłem więc studia, a jeszcze wcześniej spotkałem ludzi ze wspólnoty modlitewnej i po raz pierwszy w życiu, w bardzo prostych słowach poprosiłem Jezusa, żeby od tej pory On kierował wszystkimi sprawami i porządkował je. Tak zaczął się nowy etap w moim życiu duchowym.

Myśl o kapłaństwie towarzyszyła mi przez cały czas, a szczególnie mocno powróciła na trzecim roku studiów, kiedy mój bliski przyjaciel jako świeżo upieczony magister poszedł do zakonu. Sądziłem, że powinienem przerwać studia i pójść za tym głosem. Wtedy kilka mądrych osób poradziło mi, żebym najpierw skończył studia, a potem dopiero zdecydował, co dalej - posłuchałem.

Poczułem wewnętrzny spokój i właśnie w tamtych dniach podjąłem decyzję. Od tego czasu minęło dziesięć lat – jestem mężem kochanej żony i ojcem dwóch małych łobuziaków.

Jeszcze będąc narzeczonymi, dużo się modliliśmy i postanowiliśmy, że nasze wspólne apostolstwo będzie skierowane na pomoc rodzinie, bo w niej zaczyna się wszystko dobre i złe.

Nieraz, już po ślubie, zastanawiałem się nad naszym wyborem, rozmawialiśmy o tym z żoną. Niczego nie żałuję – ani dawnych rozterek ani ostatecznej decyzji; a co ciekawe, wydaje mi się, że równie dobrze mógłbym być szczęśliwym księdzem ( imiona osób zostały zmienione ).

Pan Bóg chce, żebyśmy Go kochali i pomagali innym odkryć Jego miłość. Kapłani, osoby zamężne czy samotne są – jak pisał św. Paweł – wzajemnie uzupełniającymi się członkami tego samego Ciała. Nieraz doświadczamy, jak bardzo księża potrzebują współpracy małżonków, jak niezwykle ważne jest oparcie, które mogą znaleźć w rodzinach i na odwrót: kim bylibyśmy bez naszego spowiednika, bez Eucharystii, bez przyjaciela – kapłana?

,,POWOŁANIE DO SAMOTNOŚCI":

         Ostatnio coraz częściej słyszy się o "powołaniu do samotności". Nawet młodzi ludzie, nieraz dopiero po studiach postanawiają nie zakładać rodziny. Robią to całkiem dobrowolnie albo - nie mogąc znaleźć kandydata na małżonka dochodzą do wniosku, że samotność jest ich drogą. Utwierdzają ich w tym media lansując bardzo popularny ostatnio model "singla". Co do zasady nie ma takiego powołania, by człowiek był sam.  Jest kapłaństwo, małżeństwo, zakon. Sam Bóg stwarzając człowieka stwierdził, iż nie jest dobrze by pozostał on samotny. Oczywiście, nie oznacza to, że każdy musi się żenić czy iść do zakonu. Rzeczywiście, są ludzie, którzy nie widzą się w żadnej z tych sytuacji. Całkiem dobrowolnie postanawiają pozostać bezżennymi. I to jest OK - pod jednym warunkiem: że poświęcą się czemuś konkretnemu, jakiejś wielkiej sprawie, idei, której wykonywanie nie dałoby się pogodzić z pełnieniem roli męża czy żony. Tylko my to rozumiemy tak: najpierw następuje zaangażowanie w jakąś działalność, najpierw zaczynamy coś robić dla innych.? Widzimy, że to nas pochłania całkowicie, że staje się to naszym zadaniem życiowym, nie wyobrażamy sobie siebie w innej roli i dochodzimy do wniosku, że ta działalność jest dla nas ważniejsza niż realizacja siebie w rodzinie czy zakonie. I wtedy dobrowolnie z tej rodziny rezygnujemy, bez żalu, z poczuciem, że to jest właśnie najwłaściwsza droga.

Jeszcze innym argumentem jaki zdarza nam się słyszeć to taki, że "nikt mnie nie pokocha" lub "nie nadaję się do związku". Jeśli tak twierdzisz to zapytamy przewrotnie: skąd wiesz? Skąd wiesz, że jak do tej pory nikt Cię nie pokochał to już nigdy się to nie zdarzy? Nie wiesz co Cię spotka za tydzień, pół roku, rok. Nie wiesz i nie możesz wiedzieć więc się nie zarzekaj. Dlaczego ktoś miałby Cię pokochać? A dlaczego nie? Zrób listę za i przeciw, tylko bądź obiektywny. Wpisz na nią konkretne argumenty dlaczego nie i dlaczego tak. I co? Taki najgorszy nie jesteś, prawda? Jasne, nie jesteś najpiękniejsza i nie jesteś najmądrzejszy, ale jest takie ludowe przysłowie: "Każda potwora znajdzie swego amatora". Nawet Shrek znalazł żonę. A Ty przecież trochę od Shreka jesteś przystojniejszy, prawda? No właśnie. A zatem nie wiesz czy ktoś nie szuka właśnie kogoś takiego jak Ty. Ja też myślałam, że takiej jak ja nie szuka i mój mąż też tak myślał. A teraz jesteśmy małżeństwem. Tak o sobie opowiada anonimowe, starsze małżeństwo. Nie wypierajmy się zatem pragnienia miłości: prośmy o nią Boga a On da nam ukojenie. I wtedy nawet "samotność" nie będzie dramatem ( źródło: Internet )

Adm.

- Parafia pw. Sw. Bartlomieja Apostola w Mszanie

stat4u